Depresja to nie wstyd, nie kaprys, nie lenistwo - 23 luty Światowy Dzień Walki z Depersją
Zaktualizowano: 2 dni temu

Wszystko jest czarne. Świat naprawdę traci kolory, gaśnie światło. Jakby ktoś poruszył pokrętłem od telewizora. Wieczna, zimowa noc. Wszystko robi się ciężkie, nieruchome… Nawet twoje ciało. Masz ochotę tylko leżeć, wszystko jest ci obojętne, chcesz tylko umrzeć. Czas w ogóle nie płynie. Nie ma przyszłości. Każda chwila jest taka sama. Jesteś zanurzony w oceanie zimnego bólu, bez światła i bez dźwięku – cały czas mówi płaskim, bezbarwnym głosem. – Twoje myśli to ciągły chaos. Nie wiesz, co się dzieje, nie wiesz już, kim jesteś. Wiesz tylko, że jesteś szlamem, najniższą formą życia, winną każdej zbrodni. Boisz się decyzji. Wszystkich. Nie umiesz ich podjąć. Jak można coś robić, kiedy nic nie ma sensu, kiedy nie ma przyszłości, a pewne są tylko cierpienie i śmierć? Nie masz też sił, by próbować coś zmienić. Jesteś pustą, wystygłą skorupą. Wyładowaną baterią. Twoje ciało zmienia się w ciemną trumnę. Czujesz, jak się rozkłada, jak wysycha w nim energia życiowa. Rozsypuje się, starzeje. Z każdym oddechem jest coraz ciemniej i masz coraz mniej sił. Toniesz w ciemnej, zimnej wodzie.
Autor: Maciej Rajk, Miłość i inne pajęczyny (2009), s. 141–142.
Depresja choć dotyka milionów ludzi na całym globie, wciąż pozostaje tematem tabu w wielu społeczeństwach ,w tym także w Polsce.
Kuleje nasza służba zdrowia psychicznego, kuleje w tym temacie świadomość społeczna, a osób zmagających się z problemem, zagubionych jak dziecko we mgle, przybywa codziennie.
Na depresję choruje ok. 350 mln ludzi na całym świecie, a w Polsce ok. 1,5 mln.

Żyjemy zabiegani, zapracowani, w ciągłym pędzie, narażeni na różnego rodzaju sytuacje stresogenne. Funkcjonujemy tak, do granic możliwości naszych umysłów i ciał.
Pewnego dnia jednak przychodzi moment krytyczny, i już wiesz, że dalej tak nie pociągniesz.
Budzisz się z trudem po kolejnej nieprzespanej nocy, proste życiowe czynności jak poranny prysznic, czy ubranie się sprawiają trudności. Jeśli nie musisz iść do pracy to najchętniej zostajesz w łóżku, leżysz, patrzysz w sufit i zaczynasz zadręczać się poczuciem winy, że tyle rzeczy jest zaniedbanych, a ty tak bardzo na nic nie masz siły.