top of page
Zdjęcie autoraLili Ess

Male - metropolia na oceanie, milion motorynek, rybny targ, owocowy bazar chaos, skwar i bałagan, al

Zaktualizowano: 9 lis 2022


Port w Male


Male jedna z najmniejszych stolic świata

Male stolica rajskich wysp, niewiele ma wspólnego z leniwym klimatem panującym na każdej innej z nich.





Zdecydowaliśmy się na jednodniową wycieczkę do tej niesamowitej metropolii na środku Oceanu Indyjskiego i była to trafna decyzja, nigdy wcześniej nie widziałam tak bardzo tętniącego życiem , tak zorganizowanego w sumie dużego miasta na takim skrawku ziemi. Już z daleka podpływając do wyspy widać setki kolorowych budynków, wieżowcy. W mieście zamieszkuje podobno 125 tysięcy ludzi na niecałych 6 km kwadratowych, więc łatwo sobie wyobrazić jaki panuje gwar na wąskich zatłoczonych ulicach.

To chyba jedyna stolica świata, którą można obejść pieszo, zatrzymując się przy tym aby obejrzeć wiele atrakcyjnych miejsc w przeciągu dwóch godzin.

Pierwsze wrażenie zaraz po zejściu z łodzi na ląd robi szum a w zasadzie furgot płynącej ulicami rzeki motorynek.

Podobno na wyspie zamieszkałej przez 125 tysięcy mieszkańców zarejestrowanych jest 90 tysięcy mtorynek, one płyną rwącą rzeką po ulicach i chodnikach, są wszędzie, są w każdym zaułku miasta stałym elementem.

Poruszanie się wśród fali zmotoryzowanych jest nie lada wyzwaniem, należy być bardzo czujnym i stosować metodę ograniczonego zaufania. Pierwsze kroki wspominam z dreszczykiem naprawdę hardcoreowe przeżycie.

Przewodnik który oprowadzał nas po mieście łamaną angielszczyzną opowiadał nam ciekawe historie, wykonując przy tym karkołomne ewolucje aby bezpiecznie przeprowadzić nas przez ulicę.


Zwiedzanie zaczęliśmy praktycznie od pierwszych kroków w porcie. Tuż za portem jest siedziba prezydenta państwa, duża willa, potem meczet, cmentarz obok meczetu. Podążając w głąb wyspy park w którym uwagę przykuwają plastikowe rośliny, pełne kolorowych kwiatów. W parku tym wśród starych sekwoi stoi zabytkowy dom który kiedyś należał do sułtana, nie wiem czy wiecie, ale Malediwy do 1968 roku były monarchią zarządzaną przez Sułtana Muhhamada Farida Didi, dopiero od 1968 roku są Republiką.

Głównym punktem i zarazem atrakcją turystyczną jest Meczet The Grand Friday Mosque wybudowany w 1656 roku, ciekawostką jest to że na wyspie zgodnie z prawem żaden budynek nie może być wyższy od wysokości jaką ma minaret tego meczetu. Do Meczetu jak do każdej islamskiej świątyni nie można wchodzić w butach i należy okryć ramiona i kolana.


Z meczetu powędrowaliśmy prosto do muzeum historii Malediwów.. Kilka ekspozycji szczególne przykuło naszą uwagę, były to przedmioty użytkowe z czasów sułtańskich oraz wielka kolekcja znaczków pocztowych.

Jeżeli macie w zwyczaju wysyłanie tradycyjnych kartek pocztowych to w muzeum możecie to zrobić. Ja wysłałam kilka dotarły do Polski w przeciągu dwóch tygodni.

Na koniec spaceru po Male odwiedziliśmy kilka sklepików z lokalnymi pamiątkami. Sprzedawcy nie są zbyt nachalni, ale zdarza się że nagabują by odwiedzić ich sklep. Uwaga ceny za słodycze, napoje i inne pamiątkowe drobiazgi w zwykłych marketach są dużo mniejsze .

Ostatnimi atrakcjami były dwa główne bazary w mieście, owocowy który bardzo mi się podobał i rybny, który z powodu upału i panującego tam zapachu zwiedziliśmy tylko pobieżnie.


Moja refleksja na temat miasta, na pewno warto zobaczyć, zwiedzić tak aby mieć świadomość jak tam żyją ludzie, ale nie jest to miasto w którym chciałabym zamieszkać. Najbogatsza ulica w mieście ulica banków ciągnie się wzdłuż linii portu, tutaj też zlokalizowane są hotele i restauracje, budynki są duże, czyste, kolorowe i ciekawe architektonicznie.

Po tej kilkugodzinnej miejskiej wycieczce z przyjemnością wracaliśmy na naszą rajską, spokojną wyspę.



75 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page